Kolejne dziergadełka.
Tym razem mniejsze, ale wymagające nieco większych umiejętności niż miałam dotychczas.
Przerzucając się z dużych rozmiarów - z włóczki na kordonek - byłam pewna, że będzie trudniej. W sumie przez pewien czas tak było. Do czasu, aż wpadłam w swój rytm...
Tak w niego wpadłam, że aż tekturka kordonka zaczęła być coraz bardziej widoczna. I z ponad 300 m kordonka (to akurat bawełna - Crochetta), zostało niespełna 50...
I mimo, że strasznie szybko kończą się nici, to efekty coraz bardziej mi się podobają...
Póki co...
Szydełkowy prezencik poleciał do Moniś-ki, z okazji urodzin.
Woreczek szydełkowy z lawendową saszetką plus małe drobnostki...
A więc, poza szydełkowaniem, było jeszcze i szycie i klejenie.
I będzie tego wkrótce więcej...
Bardzo fajny prezencik :)
OdpowiedzUsuńMoże na przyszłe urodzinki i ja się załapię ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję za prezent urodzinowy.Sprawiłaś mi wielką niespodziankę, Kochana! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz bardzo, bardzo Ci dziękuję..istne cudo:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)