poniedziałek, 21 listopada 2011

W mysich klimatach...

Naoglądałam się szkodników. Najpierw tych z rodziny kablowatych, a potem... u Moniki Madejek - w pięknej serii lawendowej. Zajrzyjcie koniecznie w te wysmakowane, estetyczne cuda...
Zdecydowanie jej myszki bardziej przypadają mi do gustu niż te polne, czy ostatnio psotne komputerowe.

Z tymi ostatnimi miałam kilka konfliktów, bo tak się składa, że naraz, jakby się złośliwce uwzięły... Przestała działać nawet zapasowa, sprzed wielu lat i pożyczona.
I nie dość, że jedna po drugiej zaczęły fochy strzelać, to jeszcze w skrzynce znalazłam maila, że wygrałam mysz w konkursie, w którym wzięłam udział  kilka tygodni temu. Ale niestety, trzeba było odpisać w ciągu 24h i... chyba już jest za późno... 

No i nie wiem jak, ale kiedyś będę musiała to powiedzieć. Więc... napiszę wprost, by się z tym oswoić... 

Ijuś... Ze... ze... zepsułam i Twoją mysz.
Wybaczysz mi? ;)


A taka fajna... Z piłeczką była. Można było się nią pobawić w ramach relaksu...


Heh, wiadomo co to znaczy zamiast myszy, używać klawiatury. Jak nie wiecie, spróbujcie. Chociażby dla sprawdzenia na ile to łatwe. Obracanie TABulatorami, czy strzałkami to nielada sztuka.


No... I wyszło nieco nie rękodzielniczo i że psotnik jestem, ale cóż... Z prawdą trzeba się pogodzić. ;))

piątek, 11 listopada 2011

Stało się, stało... Szydełko nie wytrzymało.

Podczas trzeciej godziny dziergania, na skromnym zakręcie... trachnęło...
Przerobiłam jeszcze tylko 3 oczka końcówką i stwierdziłam, że połówka to jednak za duże ograniczenie.

A że był to cieniutki teflon 2mm, powinno to być przeze mnie do przewidzenia.
Czasem, podczas maratonów, kładłam je na zimnym parapecie, aby nieco ostygło, ale tym razem nie zrobiłam sobie przerwy. Więc mam za swoje...


W tzw. międzyczasie założyłam drugiego bloga, na którym będzie nieco więcej na temat aktywności fizycznej i wszelkich pokrewnych tematów.
Najbardziej zielony spośród moich blogów...



Zapraszam Was - również do wzięcia udziału w ankiecie z prawej strony bloga.

środa, 9 listopada 2011

Karteczki i Zawodowy Optymista na straży...

Ta piękna, urodzinowa, karteczka dotarła do mnie od Vivi22.
I tak się jakoś przykleiła, że ją ledwie zauważyłam, więc ciesząc się, że to nie kolejny rachunek, sięgnęłam do skrzynki głęboko... 


Czekała na mnie jakiś czas. Aż wyszła na światło dzienne...

Dziękuję! 
Jest taka kobieca... ;)

♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥


A to już drobne prezenty ode mnie.
Foto nocne, bo nieco szybkie, ale to nie ważne.
Ważna jest akcja, która sprawiła tak wiele radości...

Pewnego dnia Anula napisała na swoim blogu o tym, że Laurka potrzebuje wsparcia. 

Przygotowałam więc pocieszny zestaw...


Wraz z karteczką z ciepłymi myślami poleciał ZAWODOWY OPTYMISTA.
Mężczyzna, który ma wspierać i strzec uśmiechu Laurki...

Ten rodzaj mężczyzn, jak powszechnie wiadomo, jest typem wzrokowca.
Z należytą uwagą obserwuje i rejestruje uśmiechy.
I znosi wszelkie obściskiwania... 


A to już ciepłe życzenia do Anulki, która 4.11. miała urodziny.

Raz jeszcze WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE!
Dziękuję, że jesteście.
Ściskam Was ciepło.