Zrobiło się zimno. Okrutnie zimno, bo za bardzo daje się je odczuć... Na szczęście jest szydełko i włóczka! A to oznacza, że będzie cieplej niż dotychczas...
Jedna z włóczek, którą dostałam - to włóczka YARNFAIR. Dla własnych potrzeb nazwałam ją sobie wróżkową włóczką. ;)
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takim klimatem jaki przyniosła. Przez kilkanaście pierwszych rzędów mitenek, myślałam, że coś w pobliżu pachnie. Po kilku następnych zdecydowałam się powąchać jednak motek. Nie myliłam się - ten zapach wydobywał się z kłębka włóczki...
To dość oryginalny zapach. Trudno go jednoznacznie określić, ale wygląda na to, że jest taka fabrycznie, bo od razu powąchałam resztę motków i każdy miał inny zapach. A ten - nawet w środku, w kłębku, pachnie, bo oczywiście wsadziłam do środka nos, by to sprawdzić. ;))
Dzięki tej włóczce spełniłam jedno z moich szydełkowych pragnień - mitenki.
Zrobiłam je wzorem imitującym wzór ściągacza. Szydełkowe jednak nie są tak mięciutkie jak na drutach, ale z efektu jestem zadowolona, bo są nieco grubsze. I wrrreszcie... BĘDZIE CIEPLEJ! :))
Kolor włóczki to mocny turkus.
Akryl 100%. Włosek dość widoczny, ale ciepły.
Nie pamiętam ile włóczki zjadły mitenki, ale przypuszczam, że ok. 200 m. Kłębek jest duży (3 nitki), więc prawdopodobnie to większa połowa motka.
Nawet jedno foto udało mi się zrobić w świetle dziennym...
Pozostaje więc ocieplić resztę kończyn. ;))
Pachnacca wloczka?? :)) mmm... fajnie byloby sprobowac :) To nie dosc, ze mitenki beda grzaly to i lapki beda ladnie pachniec :))
OdpowiedzUsuńNiesamowity blog zapraszam do oglądania mojego i wzięcia udziału w konkursie! www.filc-art.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń