W ubiegłym tygodniu była mowa o warzywach, więc nie mogło zabraknąć torby na ziemniaczki...
Wrrreszcie ją uszyłam!
Z początku wydawało mi się, że uszy torby są zbyt duże, że niewygodnie się może nosić, ale na ramieniu jest o wieele wygodniej. I mniej wysiłku się wkłada niż gdy się przy kolanku buja...
Tkanina z bliska jest w dotyku dość gruba - bo to oczywiście coś zbliżonego do płótna (choć nie tak gruba jak płótno), w zgrabne wzorki, w kolorze kawy z mlekiem (czyli tak, jak pasuje do reszty).
A dzięki temu, że prasowało się dość wygodnie, samo szycie było wyjątkowo przyjemne. I z tkaniny wyszło jeszcze kilka dodatkowych woreczków, które przydały się na inne drobnostki.
Moja maszyna jest wiekowa, dlatego nie miałam overlocka a jedynie zygzak i prosty ścieg Łucznika, ale po przeprasowaniu wyszło dość ładnie, więc to nie było tak uciążliwe...
Fotki niestety tylko jakby od środka, ale na możliwości jakie posiadam, myślę, że jest względnie wyraźne.
I z towarem w komplecie. ;))
Tkanina powoli się kończy, więc czas poszukać nowych możliwości...
I tym razem z pewnością będzie coś w klimacie choinkowym, więc zapraszam wkrótce. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz