Nie lubię tego momentu, kiedy brakuje elementów... Chociaż po części jest w tym coś przyjemnego - np. nowe zakupy. Jak zwykle nie da się jednak zaplanować ich idealnie, aby zakupić wszystko za jednym zamachem. Tymczasem mogłam sobie pozwolić tylko na jeden zakup.
I muszę się do czegoś przyznać... Strrrasznie lubię podglądać nici na półkach w pasmanterii! :)) To jest moja ulubiona czynność przed samym zakupem. Stoją sobie, jedna obok drugiej i tworzą niesamowitą tęczę! Te wszystkie kolory obok siebie wyglądają cudownie... Mogłabym tak patrzeć na nie godzinami.
Potem oczywiście, przy ladzie, okazuje się, że tak trudno się na coś zdecydować. I trzeba dokonywać radykalnych wyborów - jedynie względem potrzeb. Też tak macie?
Czasem dziwię się sprzedawcom skąd mają tak wiele cierpliwości... I dopiero przyglądając im się z bliska, zaczynam bardziej doceniać ich niełatwą rolę.
A oto i moje (mega)skromne zakupy w krainie Ariadny... ;)
Nie pamiętam kiedy ostatnio zakupiłam tak niewiele. Jednak portfel nie jest z gumy...
Chociaż, w sumie, pomysł na nowy projekt jest fajny...